MOTYWACJA. DIETA. TRENING. RÓWNOWAGA.
Trzy pierwsze osobno nic nie znaczą. Bez ostatniego mogą nawet być niszczące. Ale wszystkie razem, wymieszane w odpowiednich proporcjach tworzą przepis na pewny sukces w każdej dziedzinie życia.
Dziś o motywacji.
Motywacja to po prostu nieodparta chęć działania. Kiedy jest wyjątkowo silna, wyzwala pokłady niespożytej energii, entuzjazmu, wprowadza w stan euforii. W długim okresie pozwala dokonywać rzeczy tak wielkich, jak bogata jest tylko nasza wyobraźnia. Im motywacja jest bardziej pielęgnowana, tym większe szaleństwo będzie wywoływać. Jednak źle ukierunkowana jest dość niebezpieczną siłą. Ze względu na swoją moc oddziaływania może wyniszczać i pchać przez życie z klapkami na oczach.
Jaka więc powinna być nadrzędna motywacja?
Piszę ten tekst przy porannej kawie więc brakuje mi tej nieomylności i zrozumienia, których doświadcza się raczej ciemną nocą, a i napój nienajlepiej dobrany – stąd temat musi pozostać otwarty. Mam jednak przypuszczenie graniczące z pewnością, że słowo – klucz to równowaga. Należy trenować, by być w stanie równo i z taką samą mocą wykorzystywać swoją motywację we wszystkich dziedzinach życia, a wierzę, że jest to możliwe, a wręcz konieczne do osiągnięcia spełnienia. Jak taki trening miałby wyglądać? Co pomaga budować motywację? Prawdopodobnie każdemu coś innego. Wątpię jednak, by kogokolwiek z nas demotywował sukces, wygrana. Te rzeczy niezwykle silnie napędzają, bo wzmacniają wiarę w sens danego działania i w nieograniczoność własnych możliwości. (Świadomie pomijam zjawisko wypalenia po osiągnięciu celu). Skoro tak jest, to należy dawać sobie codziennie jak najwięcej okazji do wygrywania i przede wszystkim dostrzegać każde, nawet małe zwycięstwo i cieszyć się nim.
Jak w takim razie traktować „porażki”? Może należałoby ich unikać? Oczywiście, że nie! Przecież to „przegrana” daje najlepszy wgląd we własne słabości i braki, i trzeba te informacje przyjmować z radością! Podejmowanie jednak działania w poszukiwaniu niepowodzenia wydaje się być kiepskim pomysłem i nie należy tego robić. Zamiast tego wystarczy stawiać sobie coraz trudniejsze wyzwania, dawać z siebie wszystko podczas ich realizacji, a rozstrzygnięcie, jakie by nie było, przyjąć z takim samym entuzjazmem. Zwycięstwa i tzw. „porażki”, mimo że mają inny ładunek emocjonalny, są równie niezbędne w rozwoju. Dobrze wykorzystane niepowodzenie, to po prostu zapowiedź przyszłych tryumfów.
Jakie są Twoje odczucia dotyczące motywacji? Jakie strategie motywowania siebie i innych wykorzystujesz? Odpowiedź napisz w komentarzu:)
Pozdrawiam i życzę sobie i Wam umiejętnego korzystania ze wszystkich dostępnych źródeł motywacji!