Posted by on lis 10, 2015 in Blog, Wspinaczka | 0 comments

kocur1Nawet jeśliby potraktować drogę wspinaczkową tylko jako tor przeszkód, to cała otoczka istniejąca wokół wspinania w skałach jest na tyle atrakcyjna, że w normalnych okolicznościach wypad w skałki zwykle wygrywa u mnie z wizytą na sztucznej ścianie. Z drugiej strony lubię trening i poczucie, że „się zgina” w związku z czym jesień to czas mniejszych lub większych dylematów i ustalania wspinaczkowych priorytetów.

Skały pozostają dla mnie esencją wspinania, ale z pustego i Salomon nie naleje, dlatego już tęsknię za seriami i powtórzeniami i nie mogę się doczekać nowości, które zaplanowałem sobie na zimę.

O posezonowych zaległościach chcę pamiętać, żeby jak najszybciej je nadrobić, więc pozbierałem je w niniejszym poście. Choć znalazłoby się ich więcej, to wybrałem tylko kilka „najświeższych”.

1. Rożnów

Miejsce idealne na jesień, a nawet zimę więc może wcześniej niż później uda się wyzerować moją „rożnowską listę”. Urokliwa miejscówka nad jeziorem oferuje mnóstwo trzygwiazdkowych dróg, a piaskowiec trochę lepiej klei się do zmarzniętych dłoni niż wapień;) Z racji odległości od Krakowa i krótkiego już dnia, to raczej cel weekendowych wypadów.

"Przerzuty na oczodoły", fot. Ernesto

„Przerzuty na oczodoły”, fot. Ernesto

Przerzuty na oczodoły, fot. Wiolka

„Przerzuty na oczodoły”, próba „OS” fot. Wiolka

Gosia1

Gosia poznaje uroki piaskowca:)

Sporo dróg można tu wziąć na ząb, ale na myśl o „Stu kotletach” ślinka leci sama;)

2. Zimny Dół

Święty las dla lokalnych plemion boulderowych. Miejsce, w którym, żeby zrobić szpona, trzeba mieć już szpona. A może tylko nasłuchałem się głupot, bo ja się na boulderingu nie znam. Choć to dla mnie raczej rozrywkowy punkt programu, to, poznawszy kilka tutejszych klasyków, traktuję go coraz poważniej w mojej hierarchii celów.

Fajny kancik "rozgrzewkowy"

Fajny kancik „rozgrzewkowy”

matek

Próba na „Cienkiej czerwonej linii”

Na spółę z Kocurem bysmy zrobili;)

Na spółę z Kocurem bysmy zrobili;)

3. Mamutowa

Tutaj cel jest oczywisty: „Deklaracja Nieśmiertelności”. Byłoby miło dorzucić ją jeszcze w tym roku do kompletu z „Fumarem” i „Mechaniką”, ale żeby to osiągnąć musiałbym po pierwsze znaleźć przeciwwagę dla słów „bolesna” i „odpychająca” i zakończyć wreszcie konflikt wewnętrzny, który wywołuje we mnie ta droga, a po drugie zmusić się do wspinania w lodowatym wapieniu. Chyba jednak będzie potrzebna zachęta ze strony wiosennego słońca 😉

4. Pochylec

Skałka jest piekna, drogi również. No, i wreszcie poczułem, że mogę się tam wspinać! Wrócę z przyjemnością!

Są tez „Pawiany”, których właściwie nie tknąłem, a planowałem oraz kilka fajnych dróg w Brzoskwince, Będkowskiej i Kobylanach.

Oczywiście mam też „duże cele”, ale o tych pozwolę sobie pomilczeć – w ten sposób zachowają swoją magiczną, motywującą siłę, a tej przyda się zimą duuużo 😉

Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia na treningach!


Też chcesz podnosić swoje umiejętności i rozwijać swoją przygodę ze wspinaczką? Trenuj z ekipą Mysticlimb.

Sprawdź >>