Nawet jeśliby potraktować drogę wspinaczkową tylko jako tor przeszkód, to cała otoczka istniejąca wokół wspinania w skałach jest na tyle atrakcyjna, że w normalnych okolicznościach wypad w skałki zwykle wygrywa u mnie z wizytą na sztucznej ścianie. Z drugiej strony lubię trening i poczucie, że „się zgina” w związku z czym jesień to czas mniejszych lub większych dylematów i ustalania wspinaczkowych priorytetów.
Skały pozostają dla mnie esencją wspinania, ale z pustego i Salomon nie naleje, dlatego już tęsknię za seriami i powtórzeniami i nie mogę się doczekać nowości, które zaplanowałem sobie na zimę.
O posezonowych zaległościach chcę pamiętać, żeby jak najszybciej je nadrobić, więc pozbierałem je w niniejszym poście. Choć znalazłoby się ich więcej, to wybrałem tylko kilka „najświeższych”.
1. Rożnów
Miejsce idealne na jesień, a nawet zimę więc może wcześniej niż później uda się wyzerować moją „rożnowską listę”. Urokliwa miejscówka nad jeziorem oferuje mnóstwo trzygwiazdkowych dróg, a piaskowiec trochę lepiej klei się do zmarzniętych dłoni niż wapień;) Z racji odległości od Krakowa i krótkiego już dnia, to raczej cel weekendowych wypadów.
Sporo dróg można tu wziąć na ząb, ale na myśl o „Stu kotletach” ślinka leci sama;)
2. Zimny Dół
Święty las dla lokalnych plemion boulderowych. Miejsce, w którym, żeby zrobić szpona, trzeba mieć już szpona. A może tylko nasłuchałem się głupot, bo ja się na boulderingu nie znam. Choć to dla mnie raczej rozrywkowy punkt programu, to, poznawszy kilka tutejszych klasyków, traktuję go coraz poważniej w mojej hierarchii celów.
3. Mamutowa
Tutaj cel jest oczywisty: „Deklaracja Nieśmiertelności”. Byłoby miło dorzucić ją jeszcze w tym roku do kompletu z „Fumarem” i „Mechaniką”, ale żeby to osiągnąć musiałbym po pierwsze znaleźć przeciwwagę dla słów „bolesna” i „odpychająca” i zakończyć wreszcie konflikt wewnętrzny, który wywołuje we mnie ta droga, a po drugie zmusić się do wspinania w lodowatym wapieniu. Chyba jednak będzie potrzebna zachęta ze strony wiosennego słońca 😉
4. Pochylec
Skałka jest piekna, drogi również. No, i wreszcie poczułem, że mogę się tam wspinać! Wrócę z przyjemnością!
Są tez „Pawiany”, których właściwie nie tknąłem, a planowałem oraz kilka fajnych dróg w Brzoskwince, Będkowskiej i Kobylanach.
Oczywiście mam też „duże cele”, ale o tych pozwolę sobie pomilczeć – w ten sposób zachowają swoją magiczną, motywującą siłę, a tej przyda się zimą duuużo 😉
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia na treningach!
Też chcesz podnosić swoje umiejętności i rozwijać swoją przygodę ze wspinaczką? Trenuj z ekipą Mysticlimb.