Przesiadka z wędki na wspinanie z dołem jest dla większości z nas źródłem mniejszego lub (częściej) większego stresu. W niejednym przypadku, nawet po wielu latach, lęk przed lataniem nie chce się odczepić i robi za dodatkowy balast podczas każdego przejścia. Obawa przed odpadnięciem hamuje postępy, jest źródłem frustracji, a niejednokrotnie powoduje stopniowe oddalanie się od wspinania. Przez lata sam doświadczałem niepewności związanej z przebywaniem ponad ziemią. Kiedy zauważyłem, jak bardzo mnie ona wstrzymuje, zająłem się tą kwestią z pełną determinacją i ostatecznie wykształciłem własne strategie radzenia sobie z nią.
Poniżej zebrałem najbardziej popularne czynniki wywołujące strach przed lataniem, z którymi miałem do czynienia ja, bądź osoby z mojego otoczenia. Sposoby radzenia sobie z nimi, które przedstawiam, nie będą pewnie skuteczne dla każdego, ale nie powinny również zaszkodzić. Zaczynajmy.
Najgorszym bodaj błędem, który można popełnić w walce z demonem strachu jest unikanie wywołującego go bodźca. Sto pięćdziesiąt przygotowawczych wędek żeby wreszcie poczuć się pewnie na prowadzeniu, to strategia równie często stosowana, co daremna. Owszem, droga zacykana w ten sposób pewnie puści w „pierwszej próbie z dołem”, ale przejście nastąpi o wiele za późno i nie nauczy nas ani w przybliżeniu tyle, ile mogło, gdybyśmy zrezygnowali z wędki już na początku. Uważam, że choć wędkowanie ma swoje zastosowania, to w większości wypadków cofa w rozwoju.
Dobry wspinacz, tak jak pilot myśliwca – ma sporo wylatane. To ilość fajtnięć, a nie psychopatyczny umysł pozwalają mu się rozluźnić podczas prowadzenia. Dlatego weź „Niep…” i zacznij wreszcie latać! To najlepsza rada jaką otrzymasz, choć wiem, że oczekujesz innej.
Na pocieszenie powiem, że możesz przez to przejść w miarę bezboleśnie. Nie jesteś pierwszy i nie będziesz ostatni.
Warto przeanalizować czego tak naprawdę się boisz. Czy chodzi o brak wiary w umiejętności partnera? Swoje własne? Brak zaufania do sprzętu? Powodów może być mnóstwo – warto wgłębić się w swoje obawy, żeby jak najlepiej poznać wroga (zazwyczaj pierwszy powód, który przyjdzie ci do głowy nie jest tym najważniejszym – postaraj się bardziej!).
Lęk wysokości.
Najbardziej nadużywane i w większości wypadków niemające poparcia w rzeczywistości uzasadnienie dla strachu przed lotem. Oczywiście, część z nas faktycznie zmaga się z dramatycznym i niemal niemożliwym do oswojenia lękiem przed byciem na dużej wysokości – w takim wypadku pomoc specjalisty może okazać się nieodzowna, a przygoda ze wspinaniem będzie trudna do przeżywania. Ogromnej większości to jednak nie dotyczy. Obawa i ostrożność, która towarzyszy człowiekowi w kontaktach z pionowym światem jest naturalna i stopniowo oswajana staje się źródłem przyjemności i dreszczyku, którego we wspinaniu szukamy.
Brak zaufania do sprzętu.
Najczęściej dotyczy początkujących wspinaczy, którzy nie zdążyli jeszcze wysiedzieć w uprzęży wystarczająco dużo, by nabrać wiary w wytrzymałość zabezpieczeń. Tego typu obawy zwykle przechodzą wraz z upływem czasu i ilością przewspinanych dróg (nawet na wędkę).
Jak sobie poradzić, jeśli minęło już kilka miesięcy i nic się nie zmieniło?
– Pogłębiaj swoją wiedzę, poszukaj w internecie testów obciążeniowych, pogadaj ze starymi wyjadaczami – po prostu poznaj sprzęt, którego używasz. Szybko odkryjesz, że jego wytrzymałość przekracza (są wyjątki!) stawiane mu wymagania.
– Kup własny sprzęt i dbaj o niego. Znajomość historii użytkowania liny, czy ekspresów, z pewnością może dodać ci pewności siebie.
– Wspinaj się jak najwięcej i staraj się nie zjeżdżać z drogi w pośpiechu i panice. Skoro sie boisz, potraktuj kontakt z ziemią jako nagrodę, ale wynagradzaj się w ten sposób tylko za rozluźnienie i spokój, nigdy za histeryczne reakcje.
Brak zaufania do partnera i jego umiejętności.
Zasada ograniczonego zaufania jest we wspinaniu jedną z najważniejszych. Dlatego procedury bezpieczeństwa wymagają podwójnego sprawdzenia węzła, prawidłowości wpięcia przyrządu do uprzęży itd. Musisz się jednak pogodzić z faktem, że kiedy odrywasz się od ziemi odpowiedzialność za swoje zdrowie i życie w dużym stopniu składasz na ręce swojego asekuranta. Zaufanie do niego oczywiście nie powinno brać się z powietrza. Przypadkowy grzybiarz z pewnością nie będzie najlepszym kandydatem na dobrego asekurującego, a wiązanie się liną z nieznajomym z „umawiania na wspinanie” to też nienajlepszy pomysł.
Jak sobie więc radzić z brakiem zaufania do umiejętności partnera?
– Wspinaj się tylko z doświadczonymi wspinaczami, o których wiesz, że dobrze znają swój fach. Jako poczatkujący będziesz musiał korzystać z usług instruktora lub uprzejmości bardziej doświadczonych kolegów. Mając trudności w znalezieniu solidnego partnera bądź świadom własnych ograniczeń w sztuce asekuracji.
– Jeśli już masz regularnego towarzysza swoich wspinaczkowych eskapad, ale wciąż wątpisz w jego umiejętności – ćwicz z nim jak najwięcej w bezpiecznych warunkach i pod nadzorem wykwalifikowanych osób. Praktykujcie na ściance i łatwych drogach w skałach. Zgłębiajcie wspólnie temat bezpiecznej asekuracji, dzielcie się wiedzą, i doświadczeniami, poprawiajcie swoje błędy.
– Poproś asekurującego o całkowite skupienie na tobie w czasie przejścia. Partner zbijający piony z nowoprzybyłymi pod skałkę znajomymi, podczas gdy tobie faluje getra przy trzeciej wpince, może skutecznie pozbawić woli walki. Z kolei skoncentrowany (ale nie spięty) asekurant, od czasu do czasu dający o sobie znać motywującym pokrzykiwaniem, z pewnością wspomoże siłę woli i zachęci do większego wysiłku (ostrożnie z dopingiem – niektórzy bardzo go nie lubią).
Niskie mniemanie o własnych umiejętnościach.
Skoro sam nie wierzysz, że bezpiecznie wyłapiesz prosty lot, jakim cudem miałbyś zaufać, że inni zrobią to lepiej?
– Zrób kurs wspinaczkowy. Pamiętaj jednak, że poznasz na nim tylko podstawową wiedzę! Poszerzanie jej jest twoim obowiązkiem!
– Nie wymiguj się od asekuracji. Powinieneś wykorzystywać każdą okazję do zwiększenia swojego doświadczenia i obycia z ciężarem partnera. Twoje odczucia, jako asekurującego, podczas wyłapywania lotu są dość podobne do tych, których doświadcza prowadzący – ucz się na obu końcach liny.
Nie bez znaczenia jest też mała wiara w swoje stricte wspinaczkowe możliwości. Jeśli tak jest:
– Doładuj. Twoja forma fizyczna ma bezpośrednie przełożenie na możliwości psychiczne.
Nieumiejętność zachowania się w sytuacji lotu.
Stało się. Wyszedłeś nad wpinkę i już się nie wycofasz. Ręce puchną, nogi drżą, lot murowany. Co teraz? Większość początkujących lotników z pewnością zakłada, że śmierć jest blisko i w akcie ostatecznej desperacji odbijają się energicznie do tyłu w objęcia niewidocznej kostuchy. Taki lot jest trudny do wyłapania i może być rzeczywiście niebezpieczny nawet przy asyście doświadczonego asekurującego. Z reguły kończy się plaśnięciem o ścianę i w najlepszym wypadku przykrymi wspomnieniami. Podobnie nieprzyjemne są loty, które zaczynają się od zdjęcia nóg ze stopni. Ciało zsuwa się wtedy bardzo blisko ściany, albo nawet po niej – nic przyjemnego.
To jak powinno się odpadać?
– Odpadaj naturalnie!
Najlepsze (pomijając liczne wyjątki) są loty w trakcie ruchu, albo wynikające ze zmęczenia rąk. Kiedy to ręce (a nie nogi) pierwsze oderwą się od ściany i właściwie nie ma czasu na inną reakcję niż ustalenie kontrolowanej pozycji ciała w locie – wtedy asekurujący ma najłatwiejszą robotę. Fachowiec sprawi, że wylądujesz miękko i niepostrzeżenie, a adept sztuki asekuracji będzie miał mniej okazji do popełnienia błędu. Tobie pozostanie lekkie zamortyzowanie nogami kontaktu ze skałą i po wszystkim.
– Zawsze zwracaj uwagę na to, jak prowadzisz linę.
Odpadnięcie mając nogę między skałą, a liną jest bardzo niebezpieczne. Gwarantowane oparzenie od liny to najmniejszy problem, często lot jest głową w dół i bez kontroli. Wiedza o prawidłowym prowadzeniu liny jest podstawą na kursie skałkowym, ale to nie papierek się za ciebie wspina, więc pilnuj się.
– Ćwicz loty.
Zaczynając od nonszalanckich odpadnięć na wędkę, poprzez przygotowane loty podczas prowadzenia – stopniowo, w bezpiecznych warunkach i pod okiem instruktora, ucz się naturalnie i swobodnie odpadać.
Lęk przed zderzeniem ze ścianą.
Jest to jak najbardziej uzasadnione zagrożenie, można je jednak w dużym stopniu zminimalizować. Jak?
– Prawidłowe zachowanie lotnika jest bardzo ważne(patrz wyżej).
– Stosowanie dynamicznej asekuracji.
Umiejętność dynamicznej asekuracji to trudna sztuka i stosowanie jej wymaga dużo praktyki. Dla zupełnie początkujących nie jest zalecana ze względu na możliwość popełnienia śmiertelnych błędów. Dobra wiadomość jest taka, że można się jej uczyć stopniowo i nawet pierwsze usprawnienia przyniosą odczuwalną różnicę w komforcie lotu. Chcąc zdobyć wiedzę na ten temat zwróć się do instruktora i ćwicz tylko pod jego okiem.
– Noś kask.
Nieszczęścia chodzą po ludziach – chroń głowę, a poczujesz się pewniej.
Ciagle gadający o swoim strachu partnerzy.
Kto z nas nie doświadczył dnia wspinaczkowego w towarzystwie osoby bojącej się wspinania i na każdym kroku dającej temu wyraz? Ciągłe wzmianki o wyjątkowo niebezpiecznym potencjalnym locie (z piatej wpinki w przewieszeniu, na świeżo obitej, solidnej skale) i innych „ekstremalnych sytuacjach”, generują atmosferę strachu, którą nietrudno się zarazić.
– Ustalcie zasadę, że od wyjścia z domu zaczyna się dzień WSPINACZKOWY. Jedziecie po to, żeby daną drogę ZAŁOIĆ, a nie rozczulać się nad swoimi słabościami. Na to jest czas w domu, z chłodną głową, w spokojnych warunkach. Polecam ucinać każdą potencjalnie toksyczną rozmowę, nie kontynuować, nie dokładać swoich trzech groszy itd. Nie baw się w psychologa i „wujka dobra rada” w skałach – gwarantuję, że tylko zmarnujesz własny dzień wspinaczkowy. Już na początku wyjaśnij, że i tobie strach jest nieobcy, ale starasz się go używać na swoją korzyść i nie pomaga ci wywlekanie go na wierzch w całej okazałości. Niereformowalnych partnerów po prostu unikaj.
– Korzystaj z każdej okazji, by powspinać się z kimś, kto imponuje ci stalowymi nerwami. Obserwuj jego zachowanie przed, podczas i po wspinaniu i spróbuj je naśladować – odpowiednia mowa ciała wpływa na usposobienie psychiczne.
Profilaktyczny blok przed trudnościami, wstrzymywany oddech, drewniane ruchy – to tylko niektóre z wielu znaków, że strach cię opanował. Zajmij sie tym natychmiast!
Poszerzanie wiedzy, regularne ćwiczenia i zwiększanie stawianych sobie wyzwań, w stosunkowo niedługim czasie powinno poprawić twój komfort odczuwany podczas przebywania na wysokości. Cierpliwość, wiara i wytrwałość jest kluczem do sukcesu. Bądź ze sobą uczciwy i edukuj się, a wkrótce wejdziesz na kolejny poziom zaawansowania.
Poniższa (dla mnie kultowa) podukcja, to dowód na to, że nie tylko początkujący zmagają się z wątpliwościami podczas wspinania. Najlepszy w owym czasie polski wspinacz sportowy Adam Pustelnik, oprócz kosmicznego szpona, ujawnia w niej swoje obawy, pokazując „ludzką stronę mocy”.
Też chcesz podnosić swoje umiejętności i rozwijać swoją przygodę ze wspinaczką? Trenuj z ekipą Mysticlimb.