Udział w zawodach można traktować jako środek do celu lub też cel sam w sobie. Nawet jeśli współzawodnictwo jest tylko jednym z etapów budowania formy, to jest etapem niezwykle wartościowym i, moim zdaniem, nie warto go pomijać. Analiza występów w zawodach zawsze dostarcza mi nieocenionych informacji na temat mojej aktualnej dyspozycji psychofizycznej i jest jednym z powodów, dla których uwielbiam wspominać tego typu imprezy.
Mimo że nie wyobrażam sobie z takiej ewaluacji zrezygnować, to nie potrafiłbym sprowadzić uczestnictwa w rywalizacji sportowej jedynie do czystego pragmatyzmu.
Prawdziwe powody, dla których uwielbiam rywalizować, są inne. Robię to, żeby wsiaść na huśtawkę fantastycznych emocji, chcę w unikalny sposób doświadczyć swojej obecności tu i teraz, wsród dziesiątek ludzi emanujących podobną energią – silną i pozytywną, wreszcie – zmierzyć się ze swoim gorszym alter ego i pokonać je! Podczas startu wszystko jest bardziej wyraziste, a przejście od „niemożliwego” przez „prawdopodobne” aż do „wykonalnego” – szybsze i łatwiejsze niż zwykle. Jeśli Ty też chcesz się rozwijać mentalnie i fizycznie, wyjść ponad swoje ego, to nie rezygnuj ze zdrowej rywalizacji, gdyż pomoże ona wszystkie te cele osiągnąć!
W poszukiwaniu treningu idealnego, inspiracji i silnych doznań wybraliśmy się w miniony weekend do Warszawy na kolejną edycję Bloco Masters. Zawody – pewniak, takie opinie krążyły na temat imprezy, spodziewaliśmy się więc doskonałej organizacji, niebanalnych przystawek i wysokiego poziomu sportowego. Nie zawiedliśmy się na niczym. Nowa hala, w której mieści się boulderownia Bloco, jest przestronna i dobrze wentylowana (przynajmniej w lecie;)). Wypełniona jest fantazyjnie ukształtowanymi panelami, których aranżacja zapewnia nieskończone możliwości wspinaczkowe. Wszechobecna na innych halach magnezja w powietrzu – tu została w dużym stopniu okiełznana poprzez zorganizowanie jej w beczkach w kilku punktach obiektu, co pozwala w dużej mierze wyeliminować niemiłosiernie pylące woreczki.
Tej wiosny routesetterzy przygotowali dla uczestników prawdziwy plac zabaw. Wykorzystali do jego stworzenia chwyty wszelkiej maści i kalibru oraz mnóstwo paczek i fantazyjnych struktur. Powstalo 40 wymyślnych boulderów, w których z kunsztem zawarto frajdę wspinania i, obowiazkowe na zawodach tej rangi, wysokie trudności. Obecność najsilniejszych zawodników z Polski i kilku siłaczy z zagranicy dało się odczuć w najtrudniejszych boulderach. Ich poziom grubą krechą oddzielał mężczyzn od chłopców, bo tylko najsilniejsi przedstawiciele płci męskiej mieli szanse na ich pokonanie. Kobiety, dzieci oraz trzydziestoletni chłopcy nie zostali przy tym pozbawieni przyjemności rozgryzania koncepcyjnych łamigłówek, skakania (głównie w bok) i napinania każdej możliwej części ciała. Proporcje zachowano doskonale. Piszący te słowa w treningu pokonywania swojego ego posuwa się wprawdzie do przodu, ale nie na tyle, żeby nie pochwalić się, że ekipa z „Bialej Strzały”, w składzie: Kasia Wilczynska, Jawor oraz ja, wypadła w Bloco Masters bardzo dobrze. Każde z nas zrealizowało swoje założenia, naładowaliśmy się potężną dawką inspiracji i motywacji. Zgromadziliśmy też ogrom materiału na sny o potędze;)
Też chcesz podnosić swoje umiejętności i rozwijać swoją przygodę ze wspinaczką? Trenuj z ekipą Mysticlimb.