Charyzmatyczny bohater serialu „Gomorra”, Salvatore Conte, w jednym z odcinków mówi tak: „Każdego roku rezygnuję z czegoś, co naprawdę lubię, bo ktoś, kto niczego nie potrzebuje, niczego się też nie boi”.Conte z pewnością wzorem do naśladowania nie jest, ale coachingowe brednie płynące z ust prawdziwego chojraka łyka się zdecydowanie lepiej, niż gdy wypowiada je na przykład Grzesiek Mateusz. Skoro gość pragnący zawładnąć strefą wpływów neapolitańskiej Kamorry, dba o siłę swojego charakteru rzucając ulubione papierosy, to czemu niby ktoś inny, aspirujący jedynie do wzniesienia się na wyżyny swoich sportowych możliwości, nie miałby zastosować podobnej strategii?
Read MoreBieganie dla wspinaczy cz.1 – Marcin Ziółek o przyjemności, jaką daje bieganie
“Cześć, mam na imię Marcin i od dziś będę Twoją biegową Chodakowską/Lewandowską. O bieganiu wiem wszystko i z przyjemnością stanę się Twoim guru”- taki początek serii „Bieganie dla wspinaczy” na pewno zrobiłby wrażenie. Problem w tym, że to nieprawda. Nie jestem guru, nie jestem najszybszym, najwytrwalszym, najbardziej doświadczonym, ani nawet najbardziej sumiennym biegaczem. Może chociaż najprzystojniejszym. Niemniej jednak parę kilometrów w życiu przebiegłem i chętnie podzielę się z Tobą swoimi doświadczeniami.
Read MoreKontuzje – rachunek zysków i strat
Urazy to temat tabu. Nikt nie lubi o nich mówić, trudno się przyznać, że coś boli czy zostało uszkodzone, żeby nie dostać łatki słabeusza albo połamańca. Każdy lubi myśleć o sobie jako o niezniszczalnym madafakerze, tylko że nikt taki nie jest.
Ja do swoich kontuzji mam nawet pewien sentyment;) Dzięki temu, że wielokrotnie przekroczyłem granice swoich ówczesnych możliwości, wiem już gdzie leżą, znam sygnały ostrzegawcze, których nie powinienem ignorować i dużo lepiej rozumiem, co się dzieje w moim ciele. Po każdej dłuższej przerwie od wspinania wracałem mądrzejszy, silniejszy i odnotowywałem znaczny progres.
Pierwszy tydzień po tenodezie bicepsa i szyciu obrąbka
Minął tydzień od operacji barku (film na samym dole) i powrót do kondycji idzie pełną parą! Rehabilitacja plus podstawowe ćwiczenia ogólnorozwojowe dają radę i spokojnie zaczynam wychodzić z lasu;)
Niemniej moja strategia na powrót do formy jest raczej niestandardowa i każdy fizjoterapeuta, kolega trener, czy kto tylko będzie miał ochotę, pewnie popuka się w głowę, jeśli trafi kiedyś na ten tekst.
Najważniejszy mięsień wspinacza – samokontrola.
Dostarczanie motywacji ludziom, którym jej brakuje, to dziś potężny biznes. Szkolenia, przemowy, naklejki za udział w roratach – choćbyś nie miał sił zlokalizować rano skarpetek, to przy takim wsparciu powinieneś przebiec przynajmniej jeden maraton dziennie. Wystarczy jednak, że któregoś dnia odpadnie magnes, którym przyczepiłeś do lodówki kartkę z tekstem „never don’t give up” i wszystko się sypie. Nagle magicznie wyskakuje spod łóżka mały Azjata, który wszystko robi lepiej od Ciebie, pod niebem objawia się mnóstwo innych limitów, a niemożliwe nie tylko istnieje, ale jest wszechobecne. W pięć minut z nucącego dziarsko przebój Kuby Molędy „Mogę wszystko” fajtera, zamieniasz się w skulonego w kącie fana Kasi Nosowskiej. Prawdopodobnie nie tylko brakuje Ci silnej motywacji wewnętrznej, a na to już cała armia Mateuszów Grzesiaków nie pomoże, ale czegoś z całą pewnością ważniejszego – samodyscypliny.
Read MoreAsekuracja cięższego partnera – Edelrid Ohm [+ FILM]
Jako przedstawicielowi kategorii lekkopółśredniej sen z powiek spędzała mi zawsze asekuracja cięższego partnera. Patenty, które dotąd stosowałem, ograniczają, są niewygodne i delikatnie mówiąc siermiężne. W związku z tym bywało, że największe koksy musiały zrezygnować z regularnego prowadzenia na zajęciach, bo „partyzantka” na sztucznej ścianie, gdzie wspina się naraz mnóstwo zespołów, odpadała.
Możecie sobie wyobrazić, z jakim zainteresowaniem przyjąłem informacje o pojawieniu się rozwiązania tego dość powszechnego problemu w postaci prostego urządzenia!