Posted by on paź 4, 2017 in Blog, Blog, Dziennik treningowy, Poradnik, Wspinaczka | 0 comments

Fot. Ernest RomańskiCały wrzesień i początek października upłynął pod znakiem wspinania for fun zamiast „treningu”. Jedyne, co w tym czasie nosiło jakiekolwiek znamiona ustrukturyzowanego załadunku, to regularne zwisy na chwytotablicy/kampusie. Trzymałem się mniej więcej założeń wynikających z periodyzacji (w lipcu i sierpniu szło to całkiem dobrze), ale nie było przez ten czas stopera, serii ani powtórzeń (pomijając zwisy), systematycznego i mierzalnego zwiększania obciążenia, ani niczego, co charakteryzuje dobrze zaplanowaną i efektywną jednostkę treningową. Najlepsze jest to, że nie żałuję, na dodatek uważam, że dobrze mi to zrobiło:)

Read More