W boulderowym pucharze świata na szczycie tabeli jest tak ciasno, że trudno jest wyłonić murowanego faworyta poszczególnych edycji. Jednak Jana Hojera nigdy nie brakuje wśród wymienianych w tym kontekście nazwisk. Filmy nagrywane podczas jego treningów silnie inspirują i dają niezły pogląd na to, ile pracy trzeba włożyć w przygotowania, jeśli chce się osiągać światowe sukcesy we wspinaczce. Specjalnie dla mysticlimb.pl Jan Hojer opowiada o swoim życiu profesjonalnego wspinacza.
Jesteś obecnie jednym z najlepszych zawodników na świecie. Czy mógłbyś pokrótce opisać drogę, którą podążałeś na szczyt?
Kiedy po raz pierwszy odwiedziłem halę wspinaczkową miałem 11 lat i od razu byłem zafascynowany. W tych pierwszych latach po prostu codziennie przychodziłem na ściankę żeby się powspinać lub poboulderować. Nie miałem tam rówieśników, z którymi mogłbym się mierzyć, dlatego dopiero na zawodach zauważyłem, na jakim jestem poziomie w porównaniu do innych, a pierwsze boulderowe zawody pucharowe zostały zorganizowane dopiero w moim ostatnim roku w kategorii juniorów. Rywalizowanie zawsze sprawiało mi przyjemność, choć jako młodzik nie odnosiłem takich sukcesów, jak inni, którzy później znaleźli się w światowej czołówce.
Wspólnie z rodzicami bardzo szybko zaczęliśmy spędzać wakacje w różnych rejonach wspinaczkowych, najczęściej na Frankenjurze. W związku z tym zawsze miałem projekty, które chciałem dokończyć w czasie następnej przerwy od szkoły. Przypuszczam, że to dzięki temu ciągle trenowałem.
Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele metrów przewspinałem w skałach, obojętne czy z liną czy bez niej, ja zaś uważam to za niezmiernie ważny etap mojego wspinaczkowego rozwoju. Jeśli w którychś zawodach nie odnosiłem sukcesu, to wyjazdy wspinaczkowe i projekty skalne, które miałem w zanadrzu, pozwalały mi utrzymywać koncentrację.
Czy sam planujesz i przygotowujesz swoje treningi? Jak duża w budowaniu twojej formy jest rola trenerów i innych specjalistów?
Dość wcześnie zacząłęm samodzielnie planować swoje treningi, bo przejmowanie czyichś planów treningowych nigdy na mnie nie działało. Chęci i motywacja stały dla mnie zawsze na pierwszym miejscu i mam poczucie, że potrafię dawać z siebie wszystko tylko wtedy, gdy jestem przekonany o dobrej jakości mojego treningu. Oczywiście podglądałem jak ćwiczą inni sportowcy i wiele z tych rzeczy wykorzystałem w swoich treningach. Sądzę, że najważniejsze dla mnie to słuchać swojego ciała i robić to, co sprawia mi przyjemność. Uważam, że najbardziej istotne w rozwijaniu talentu młodych i początkujących wspinaczy jest zachowanie chęci do wspinania i trenowania. Mnie udawało się to dzięki temu, że bardzo dużo wspinałem się w skałach, miałem ciągle nowe drogi do pokonania i cele do osiągnięcia, a to motywowało mnie do wysiłku na treningach.
Moim trenerem już od 6 lat jest Lukas Biniossek. Nie mamy prawdziwego planu treningowego, po prostu dużo rozmawiamy o wspinaczce, składowych treningu i sposobach pracy nad słabościami. Dla mnie decydująca jest osobista relacja z moim trenerem. Wiedzę na temat treningu kompensacyjnego i żywienia zdobyłem z własnej inicjatywy, bez współpracy ze specjalistami. U wielu sportowców, szczególnie młodzieży, nie zauważam takiej samodzielności i odpowiedzialności za siebie. A dobre przygotowanie (szczególnie wśród seniorów) oznacza już więcej niż tylko profesjonalne zachowanie na treningu.
Czy pewność z jaką podchodzisz do boulderów na zawodach najwyższej rangi jest efektem treningu mentalnego, czy silną psychikę ćwiczysz robiąc po prostu 1-9 na kampusie? Jakie nastawienie mentalne polecałbyś pielęgnować początkującym zawodnikom?
Spora część mojej pewności siebie rzeczywiście pochodzi z dobrego przygotowania. Wiedza, że fizycznie jestem w stanie pokonywać te problemy oczywiście bardzo pomaga. Presja zdecydowanie maleje, gdy jestem pewny, że w tygodniach przed zawodami perfekcyjnie się przygotowałem. W czasie zawodów zawsze jestem przekonany, że jestem najlepszy, obojętne czy wspinam się przeciwko Adamowi [Ondrze] czy Dimitrowi [Sharafudtinovowi]. Nie ma wtedy czasu na niezdecydowanie i wątpliwości. Gdy bezpośrednio przede mną inni zawodnicy pokonują ciężki boulder, muszę wierzyć, że i ja tego dokonam. Kiedy podczas treningu myślę o umiejętnościach Adama, czy Dimitra, to dokładnie wiem w czym od nich odstaję i traktuję to jako motywację do pracy nad swoimi słabościami. Nigdy nie jestem zastraszony i zawsze wierzę w swoje mocne strony.
Czy jest jakaś tajna broń, która daje ci przewagę nad innymi zawodnikami, jak innowacyjne metody treningowe, specjalna dieta etc.?
Nie wierzę w tajne bronie ani drogi na skróty. Każdego roku trzeba się starać rozbudowywać swoje mocne strony, pracować nad słabymi i stale ulepszać sposoby na osiąganie postępu.
Powiedziałeś kiedyś, że swój najtrudniejszy boulder pokonałeś na panelu. Czy wspinanie w skałach jest dla ciebie aż tak łatwe?
Problem ze skałami jest taki, że trzeba poświęcić bardzo dużo czasu aby móc próbować boulder tak długo, jak się to robi z przystawkami treningowymi, które ćwiczy się miesiącami będąc tylko w dobrej formie, dobrze rozgrzanym i mając odpowiednie warunki. Mimo to mam dużo projektów w skałach, nad którymi chcę w przyszłości popracować. Wiele z nich jest o wiele trudniejszych niż mój żółty boulder w dachu, o którym wspominasz.
Jak dlugie okresy roztrenowania stosujesz? Czy wspinasz sie wtedy w skalach, czy zupelnie rezygnujesz ze wspinaczki w tym okresie?
Nigdy nie miałem przerwy od wspinania dłuższej niż dwa tygodnie. Po sezonie zawodniczym robię zwykle krótki okres odpoczynku – jem wtedy wszystko, na co mam ochotę i tylko trochę wspinam się w skałach.
Jak odnajdujesz równowagę? Czy wspinanie niepodzielnie dominuje w twoim życiu, czy angażujesz się równie mocno w coś nie związanego ze sportem? Czy dla zawodowego sportowca jest to w ogole możliwe?
Obecnie moje życie codzienne koncentruje się wokół wspinania. Przygotowania do zawodów trwają kilka miesięcy, a podczas sezonu jest się prawie 2 miesiące w podróży. Dołóż do tego kilka wypadów wspinaczkowych w międzyczasie i okazuje się, że cały rok minął pod znakiem wspinaczki. Kiedy jestem w domu, to kilka razy w tygodniu trenuję młodszych wspinaczy.
Bardzo dziękuję za twój czas.
Pozdrawiam!
Też chcesz podnosić swoje umiejętności i rozwijać swoją przygodę ze wspinaczką? Trenuj z ekipą Mysticlimb.
fajny art
Świetny wywiad. Jak widać z takim parametrem też można zostać najlepszym bulderowcem. Motywujące. Strona idzie w dobrym kierunku.