Umiejętność życia chwilą nie dla każdego jest naturalna, a przy codziennych próbach złapania zakrętu wręcz zanika. Są jednak momenty kiedy inaczej niż „tu i teraz” żyć się nie da. Mnie ten wyjątkowy spokój ducha ogarnia niezawodnie podczas wspinaczkowych wojaży i dlatego bardzo chciałem zaszczepić wyjazdowego bakcyla również moim sekcjowiczom. Okazja pojawiła się wraz z poczatkiem maja – wykorzystaliśmy ją skwapliwie i 3 maja jedliśmy już śniadanie na greckiej plaży nad Morzem Egejskim.
Przez piękny, słoneczny, majowy tydzień gościła nas grecka wysepka Kalymnos – niekwestionowana Mekka wspinaczkowa, a jednocześnie fantastyczne miejsce na spędzenie niezapomnianego urlopu. Gościli nas też ze wszystkimi honorami wspaniali mieszkańcy wyspy – ludzie, których otwartość i pozytywny styl bycia udzielają się każdemu, kto choć przez chwilę ma z nimi do czynienia.
Celem wyjazdu (poza bezciśnieniowym wypoczynkiem) było uzyskanie i doszlifowanie przez moich kursantów umiejętności niezbędnych do bezpiecznego, samodzielnego wspinania w skałach, czyli nabranie szeroko pojętej skalnej ogłady.
Do „roboty” zabraliśmy się już pierwszego dnia po przyjeździe. Zmęczeni po podróży, planowaliśmy tylko rekonesans, ale szybko ulegliśmy chęci zrobienia choć jednej drogi przed zaśnięciem i wróciliśmy po sprzęt.
Sektor Poets, na którym zaczęliśmy, obfituje w długie, zróżnicowane drogi biegnące imponującą ścianą. Świetnej jakości wapień zaskakuje co kilka metrów zmianami tempa i stylu wspinania – nic dziwnego, że eksplorowaliśmy ten rejon przez kilka dni.
Budowanie wzajemnego zaufania, popartego nabytymi umiejętnościami, przebiegało w tych okolicznościach bardzo sprawnie i po pierwszych dniach między Jessi i Karolem zaczęło się tworzyć prawdziwe partnerstwo liny, które zaowocowało licznymi prowadzeniami i nieskrępowanymi strachem próbami na coraz trudniejszych drogach.
Na te przyszła pora w drugiej części wyjazdu, kiedy przenieśliśmy akcję w sektor Odyssey. Tam, bardzo luźne nastawienie z początku pobytu, ustąpiło miejsca bardziej ambitnemu podejściu i można było ujrzeć walkę okraszoną wypiekami na twarzach oraz bezkompromisowe przekraczanie własnych granic. Satysfakcja mieszała się z rozczarowaniem, a sukcesy szły w parze z nienasyceniem – niebanalna wspinaczkowa codzienność w pełnej krasie.
Mocne wrażenia wspinaczkowe równoważyła wypoczynkowa część pobytu, a więc kąpiele w morzu, pyszne jedzenie i długie rozmowy przy grach i mythosie.
Spędziliśmy na Kalymnos wspaniały czas i choć każdy z nas miał do czego wrócić, to dobrze było się upewnić, że są na świecie miejsca, które pozwalają złapać oddech i uzupełnić zapasy energii.
Dziękuję serdecznie Jessice i Karolowi za tydzień wspólnie spędzony na wspaniałej wyspie!
Efharisto!
Zapraszam do galerii:
Też chcesz podnosić swoje umiejętności i rozwijać swoją przygodę ze wspinaczką? Trenuj z ekipą Mysticlimb.
Super wyprawa i ciekawa relacja. Zazdroszczę. To wspinaczkowy raj dla każdego i kolejny cel w moich podróżach.
Zdecydowanie dla każdego! Dobry masz cel 🙂
Matku to my dziękujemy za możliwość wspinania się z Tobą i pod Twoim czujnym, instruktorskim okiem w takim niesamowitym miejscu!
Był to rewelacyjny wypad w którym się dużo nauczyliśmy, poznaliśmy niuansów wspinaczki i przede wszystkim się świetnie bawiliśmy! 🙂
Cieszę się, że przyjemność nie tylko po mojej stronie:)